sobota, 28 czerwca 2008

O podstawionych blogach

Regularnie słyszę o 'moderowaniu treści internetowych' lub wprost o płatnym umieszczenia pozytywnych/negatywnych wypowiedzi na forach i blogach. Wzorce przejęte wprost z Ameryki.

Ale tu jest Poland.

Takie działanie jest zabronione wprost i wyraźnie przepisami prawa.

Mamy zupełnie inne, europejskie, prawodawstwo.

Nie będę kłócił się o 'interpretację' przepisów bo są one jasne, klarowne i nie ma furtek. Każdy konkurent i każdy konsument może w sądzie oskarżyć korzystującego z 'moderowania treści' o łamanie przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

A tu artykuł z GW o pewnych praktykach.

O reklamie papierosów

W Przekroju wypowiada się dyrektor Scandinavian Tobacco o reklamach umieszczonych na kioskach. Nazywa je 'informacjami'. Panie dyrektorze, są to ewidentne reklamy. Trochę się znam na prawie reklamy...

Przypomnę casus piwka 'bezalkoholowego' i mrugnięcia oka - z sądami już nie ma zabaw w naginaniu prawa wg. swojskiej interpretacji.

A poniżej przykład dowcipnej, swojskiej (być może nielegalnej) 'informacji'.

Jestem ponoć człowiekiem inteligentnym

wykształconym, wykonującym wolny zawód i pracującym umysłowo.

Interesuje się sztuką i historią. W wolnym czasie analizuje i krytykuje reklamy.

Powiedzmy target czytelniczy Przekroju.

Ale do cholery, ja tej reklamy z Przekroju NIE ROZUMIEĆ (sic!)



Jeżeli ja tej reklamy nie rozumiem to mam wątpliwości co do jej skuteczności. Aha - wiem że możecie mi wytłumaczyć o co chodzi, ale nie powinno być takiej potrzeby.

A poniżej reklama Audi.

Odpowiem: DAS POLEN.

wtorek, 24 czerwca 2008

Sprawa Wyborczej i Reklamy

Ciekawy zestaw zdjęć na stronie GW - tutaj.

Nachalna reklama jest gwałtem widokowym na i tak mało atrakcyjną stolicę. Za dużo reklamy, za mało sztuki, chociażby w formie architektury.

Edit: Zdjęcia autora z GW, Aleksandra Prugara, znajdziecie tu.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Międzynarodowy poziom reklamy i PRu

Nie ja, komentator to powiedział. Beenhakker pracował w reklamach. Oj, jacy złośliwi byli. No ale cóż przegrali z grającym dla jaj drugim zespołem Chorwacji.

Może nareszcie będę mógł skończyć pisanie o EURO.

Ebi Beckham, David Smolarek

Ten blog chyba powinień się nazywać "piłka jest okrągła a niektóre kampanie reklamowe są chybione, a Niemcy i tak wygrywają.", parafrazując Tomaszewskiego i Linecker.

Nieważne. Uśmiałem się złośliwie dzisiaj gdy dowiedziałem się że Smolarek nie będzie w wyjściowym składzie vs Chorwacja. Chłopak ma ogromne zasługi i pięknie strzelił Portugalii ale David Beckham on nie jest (a Beckham już dobrym piłkarzem nie jest...). Kreuje się Smolarka na polskiego Beckham w telewizji, w gazetach i na billboardach. A czy reklamodawcy zastanowili się nad wielkim prawdopodobieńśtwem że gola nie strzeli? Dlaczego nie spytali się buchmacherów - oni przewidywali że Polska z grupy nie wyjdzie i że Smolarek gola nie strzeli. Biznes jest biznesem. Można oczywiście twierdzić że trzeba wspierać drużynę i wierzyć w sukces piłkarzy... ale biznes jest biznesem i Samsung patriotycznego obowiązku nie ma.

Mam wrażenie że sukcesy przyszłe polskich sportowców są wprost proporcjonalne do ich zaangażowania w reklamie. Jedyny wyjątek to chyba Małysz. Reszta zamiast się przygotowywać i skupiać na sporcie, zaczyna być gwiazdami i kiepsko na tym wychodzą ich osiągnięcia sportowe.

Edit: A jednak Smolarek strzelił. Szkoda że ze spalonego.

niedziela, 15 czerwca 2008

O polskiej reklamie

"Wasza reklama jest prymitywna i nieciekawa." - Michael Conrad, prezydent Berlin School of Creative Leadership.

Więcej

piątek, 13 czerwca 2008

Twórczość bandycka


Wściekłość kibiców jest zrozumiała - ale absolutnie nie zgadzam się z grożbami skierowanymi wobec sędziego.

Jednakże nie będę oceniał przestępczych, kolumbijskich (patrz historia rozgrywek kolumbijskich) reakcji kibiców polskich ale wskaże na kolejną mutację hasła Tyskiego. Musi być reklamodawca gotowy na takie zniekształcenie swojego hasła.

Powyższy bandyckie tekst bardzo często występuję w galeriach gronowych obok wcześniejszych nawoływań do umieszczenia flag w galeriach, patrz poniżej.

czwartek, 12 czerwca 2008

Siła naszych

Beenhakker prawie się rozpłakał podczas wywiadu. Załamany nerwowy. Łapał się za nogawkę.

I potem 'świetna' reklama Tyskiego, tradycyjne 'wspierajmy naszych' z naszym trenerem.

REKLAMODAWCY! PAMIĘTAJCIE MECZ MOŻE SIĘ SKOŃCZYĆ PRZEGRANĄ! NAWET BRAZYLIA PRZEGRYWA!

O ile nie jest prezentowany mecz krajowy, pamiętajcie o tym że jest olbrzymia szansa przeniesienia negatywnych skojarzeń na wasz produkt!

Reklamować się podczas meczów - tak. ALE NIE WIĄŻCIE SWÓJ PRODUKT Z TYMI SKOJARZENIAMI.

I poproszę 800 pln za tą poradę. W razie czego, znacie mejl.

Samobój Lays i inne reklamy

Mam wrażenie że reklamodawcy nie mają zupełnie wyczucia tego że w sytuacji w której reprezentacja Polski może przegrać (powiedzmy 50:50) to reklama kojarząca się z piłką, nadaną podczas przerwy reklamowej może się skończyć samobójem. Negatywne uczucia kibica zostaną przeniesione na reklamowany produkt naturalnymi skojarzeniami (patrz psychologia konsumencka/reklamy).

Za dużo jest reklam w przerwie reklamowej i po meczu w Polsacie. Za dużo jest reklam piłkarskich po meczu.

Niech przykładem będzie reklama Lays, emitowana po meczu. Gość w czerwonym (AUSTRIA!) strzela karne!

Lays strzelił samobója na własne życzenie. Było 50% szans że ewentualny karny będzie przeciwko Polsce (bo takie są szanse podczas meczu, każda strona ma szansę na karnego). Teraz będą się te chipsy kojarzyć z oszukanym karnym, przez którego Polska wypadła z mistrzostwa! Ludzie! Myślcie! Miejcie jakiś plan awaryjny!

Panie Marketing Director Lays, to była twoja decyzja - ewentualny spadek sprzedaży jest twoją zasługą.

wtorek, 10 czerwca 2008

Lud przerabia flagi

Przeglądając grono dzisiaj, natrafiłem na te twórcze reakcje Polaków na akcję Tyskie.

Najbardziej popularna jest ta przeróbka (guerilla marketing? wątpię):
Ta opcja jest równie racjonalna jak wywieszenie flagi na balkonie. Tak samo Ebiego wzmocni do strzelenia gola flaga na balkonie jak na gronie.

Nie mój pomysł ale podoba mi się:


Są i takie reakcje na akcję:




Społeczeństwo reaguje.

niedziela, 8 czerwca 2008

Proszę mi wytłumaczyć...

w jaki sposób wywieszenie flagi reprezentacji Polski 'wesprze' drużynie? Moim zdaniem wesprze tylko zyskom producenta Tyskiego. Dobre piwo, piję (gdy nie ma San Miguel) ale nie podoba mi się ta cyniczna akcja.

Kibic na stadionie pomoże drużynie. Masa kibiców potrafi być dwunastym graczem na boisku.

Ale kibic na kanapie z flagą na balkonie jak wspiera...?

Czym?

W jakiś magiczny psychiczny sposób? Siłą woli?

Jeżeli tak, to flaga jest zbędna, wystarczy wspólna medytacja. Nawet telewizor HD jest zbędny do takiej medytacji. Albo modlitwie mając na względzie wynik dzisiejszego meczu.

Może się mylę. Trzeba więcej piwa (marki Tyskie) wypić, wtedy Smolarek strzeli gola.

A może inaczej, niech grosik z puszki piwa pójdzie na wspieranie drużyn juniorskich? To na pewno pomoże. Aczkolwiek w przyszłości. Ale nie w magiczny sposób.

Mam taką prośbę, proszę nie wmawiać ludziom, wbrew wszelkiej logice i doświadczeniu, że kupno wielkiego telewizora zachęci kogokolwiek do czegokolwiek innego niż siedzenia przed telewizorem. Oprócz picia piwa. I chrupania chipsów. Gdyby tak nie było, to amerykanie by byli najbardziej wysportowanym narodem świata. I najszczuplejszym.

HD + kablówka = siedzenie w domu.

HD + Wii = to inna sprawa.

Marek Kondrat

"... mężczyzna musi zarabiać."

Autoironiczne, inteligentne z lekką nutą arogancji.

Gratuluję.

Aczkolwiek reklama z wizytą w Ameryce Łacińskiej była żenująca.

No i ta z bolidem... hmm... który team wygrywa?

sobota, 7 czerwca 2008

Man & fest


Blog ten jest dedykowany "tekstowi sponsorowanemu" "Puma Jamaica 2 - poczuj Karaiby". Siedząc sobie w ulubionej kafejce/restauracji (przyznaję że ośrodkiem post-lansu, czyli antylansu lansowanego, tj. 30latkowie ubrani w ciuchach z secondhandu z wózkiem dziecięcym... Bugaboo - niewtajemniczonym podpowiem że to Porsche wsród wóżkow, nawet z drugiej ręki i z Niemiec jest drogi), otoczony rozkoszną atmosferą odpoczynku od zgiełku miejskiego, przy arterii komunikacyjnej warszawskiej (o ironio), wziąłem do ręki pewne darmowe czasopismo muzyczne. Czasopismo jest nawet nawet ale na stronie jedenastej natrafiłem na wspomniany na wstępie 'tekst'. Po polsku, w języku potocznym i prawnym nazywa się to 'reklama'.

Tekst pisany przez copywritera agencji Puma (albo czterech, plus korekta junior brand managera i category managera Puma) stanowi mieszankę dialektów języka polskiego:
1) dziennikarskiego darmowych czasopism;
2) internetowego młodzieżowego bełkotu;
3) nowomowy reklamy.

Panagericzny, lizusowski tekst zaatakował moje ośrodki estetyki i moralności. Mogę napisać tylko "ble". I "dziękuję" bo "Puma Jamacia 2 - poczuj Karaiby" w końcu mnie zmobilizował do rozpoczęcia pisania tego blogu (muszę też podziękować nowemu Przekrojowi który stał się Logo/Avanti dla snobujących się, artykuł o samochodach rodzinnych w ostatnim numerze... jezu. Lubię ten okrzyk mało sakralny, przepraszam).

Ale przejdźmy do mana & festu.

Manem jestem który nienawidzi festu reklamy i brandingu. Nie jestem wściekłym socjalistą lub anarchistą pomimo pseudonimu. "King Mob" jest hołdem dla dzieła pana Morrisona, komiksu "Invisibles". Tak wiem, komiks, to dla dzieci, bla. Ale ten komiks wyprzedził książkę Naomi Klein w krytyce wszechobecnego 'brandingu' przedmiotów otaczających nas (a Morrison nie jest tu żadnym pionierem, nawet sowieckim).

Nie jestem wrogiem reklamy - spełnia ważną funkcję. Nie znoszę jednak gdy reklama zaciera się z kulturą, zaciera się sferami życia niekonsumpcyjnymi. Spadać! Jeżeli czytam czasopismo, chce żeby reklama wyglądała jak reklama i nie była 'artykułem' pisaną taką samą czcionką i językiem pariodującym języka dziennikarskiego (która coraz częściej jest kalką jezyka reklamy).

Wracając do "Puma Jamaica 2 - poczuj Karaiby", 'artykuł' jest ilustrowany zdjęciem przystojnego atletycznego jamajczyka w koszulce z z napisem "Puma - Jamaica 2". Ze znakiem (r). Jezu. Jezu. Jezu. Prawników Pumy spytam, "Czy naprawdę uważacie że istnieje takie ryzyko rozmycia i zgeneryzowanego znaku towarowego, że każecie szpecić logo znakiem (r)?" (r) nie jest cool. (r) nie jest fajną grafiką. (r) jest oznaczeniem o charakterze prawnym. Może chcecie dopisać jeszcze "wszelkie prawa zastrzeżone"? I z tyłu koszulki "warunki użytkowania"? Ciuch to ciuch. Ciuch nie jest miejscem dla deklaracji prawnych.

No i przejdę do smutnej refleksji. Kiedyś ubierałem się w skateshopach bo w 'zwykłych' nie było interesujących mnie ubrań. Nie byłem nigdy ideologicznym skatem (skejtem) ale swoje na deskach potrafiłem (już nie). W pewnym momencie, jakieś 7 lat temu zaprzestano produkować ubrania z ciekawymi grafikami i wszelkie elementy ozdobne zostały zastąpione nazwami marek. E... nie chcę mieć "Metoda" na koszulce. Chcę czołg nad którym skacze małpka na desce.

Wracając do "Invisibles", wspomnę że agent wszechzła zagrażającego wszechświatowi i Ziemi w szczególności wspomina że jednym że największych ich osiągnięć w krucjacie zła jest przekonanie ludzi do noszenia nazw marek na swoich ciuchach.

Ludzie! Nie jesteśmy billboardami! Nie jesteśmy billboardami które płacą za to by być billboardami! Oznaczenia nosili niewolnicy, dlaczego się zniewalamy, dobrowolnie i płacąc za to?

Rozumiemy się?