czwartek, 4 września 2008

'Nielegalna' 'reklama' i fun


W Brief (to takie czasopismo branżowe reklamowe jeżeli nie wiecie), przeczytałem wyjątkowo marny artykuł o zjawisku adbusting (patrz przykład z góry lub żołnierze z dołu).

Osobiście mi się podoba adbusting jako forma sztuki miejskiej, współcześnej. Taki adbusting ma wartość jeżeli nie jest bezmyślnym huliganstwem i skłania do myślenia.

W tym miejscu dam link do strony pana Petera Fussa, który udziełił temu wywiad na łamach Brief. Link i przykład działań.


Wracając do briefa, zjawisko nazwane w tym czasopismie nie jest 'nielegalną' 'reklamą'. Każdy słowo z osobna w cudzysłowiu umieściłem ze względu na to problemy definicyjne związane z ich używaniem wobec tego zjawisko.

Po pierwsze, nie jest to 'reklamą'. Nie jest sprzedawany żaden produkt lub usługa. Można nazwać to antyreklamą ale nie reklamą.

Po drugie adbusting niekoniecznie musi być nielegalne - w znaczeniu karnoprawnym lub cywilnoprawnym. Nie będę tutaj się rozwodził nad legalnością zjawiska bo prowadzę blog a nie Monitor Prawniczy.

Na tej skanowanej (pisałem że postaram się) stronie znajduje się fatalnie przeprowadzony wywiad z panem z branży jak i tez lepszy ale krótszy wywiad z księdzem profesorem... profesorem zachowań konsumenckich i psychologii reklamy. Prof. Andrzej Falkowski jest chyba najlepszym polskim znawcą psychologii reklamy. Polecam wam jego książkę "Psychologica Zachowań Konsumenckich".

Ok, wracając do złośliwości:


Copywriter szuka nauczyciela języka polskiego.

Sorry, wiem że bełkotliwie i niegramatycznie piszę.

Brak komentarzy: